Rośnie armia urzędników. Koszt – dodatkowe 1,6 mld złotych

Od stycznia do września 2010 r. przybyło w Polsce 40 tys. urzędników.
Wzrost liczby urzędników nastąpił już po zapowiedzi premiera dotyczącej redukcji zatrudnienia w sektorze publicznym. Ograniczanie etatów miało być jednym z działań oszczędnościowych wspierających walkę z deficytem budżetowym. Tymczasem zamiast ograniczenia liczby urzędników nastąpił wyraźny wzrost ich liczby.

Podstawą do zapowiadanego przez premiera zwolnienia 10 proc. pracowników miał być średni stan zatrudnienia z 30 czerwca 2010 r. i 1 lutego br. Tymczasem według aktualnych danych GUS (raport z 14 stycznia 2011 r.) zatrudnienie w administracji publicznej, ZUS i obronie narodowej w ciągu pierwszych trzech kwartałów 2010 r. wzrosło o 40 tys.

– To bardzo duży i niczym nieuzasadniony wzrost, który w dodatku nastąpił po dwóch latach intensywnego zatrudniania pracowników w administracji publicznej. Od grudnia 2007 do grudnia 2009 r. urzędnicza armia wzrosła z 382 do 428 tys. osób, z czego 16 tys. stanowili urzędnicy państwowi – mówi Dominika Staniewicz, ekspert BCC ds. rynku pracy.

Eksperci BCC, opierając się na danych GUS, policzyli koszt rozrostu biurokracji, licząc wyłącznie koszty wynagrodzeń. Przyjmując jako przeciętne wynagrodzenie brutto w 2010 r. kwotę 3400 zł, oznacza to, że miesięcznie wydajemy ok. 136 mln zł więcej (40 000 etatów x 3400 zł). W skali roku daje to ponad 1,6 mld zł dodatkowych wydatków. Do tego dochodzą jeszcze trzynaste pensje, premie, nagrody itp. Jak przyznaje Staniewicz, ciężko oszacować wszystkie koszty zatrudnienia takiej liczby urzędników. – Kilka lat temu dotarłam do danych, z których wynikało, że pensje to ok. 80 proc. kosztów związanych z pracą urzędnika. W tej sytuacji oznacza to, że wszystkie koszty dodatkowych etatów mogą wynosić nawet 2 mld zł, chociaż są to oczywiście dane szacunkowe.

Jednocześnie przedstawiciele BCC zwracają uwagę na inny fakt – przy procedurze naboru urzędników nie są stosowane nowoczesne metody poszukiwania pracowników.

– Przynajmniej na wstępnym etapie rekrutacji powinna ona być prowadzona przez firmy zewnętrzne, profesjonalne firmy pośrednictwa pracy, które zweryfikują umiejętności kandydatów – mówi Staniewicz. – Urząd powinien dostawać wyselekcjonowanych kandydatów mających odpowiednie kompetencje. Gdyby urzędników wybierano z tak przygotowanej grupy, nie pojawiałyby się zarzuty, że gdzieś panuje nepotyzm czy zatrudnia się przypadkowe osoby zaprzyjaźnione z kimś z urzędu. Niestety, polska administracja boi się takiej rynkowej weryfikacji kandydatów. Dlaczego – każdy może sobie sam odpowiedzieć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *