Sędzia skazał człowieka, choć go nie widział

Przez rok katowicki sąd wyjaśniał, czy handlujący ziemią biznesmen groził swojej wspólniczce. Kiedy przewodniczący składu zachorował, sprawę przejął inny sędzia. I bez przesłuchania oskarżonego, pokrzywdzonej oraz świadków wydał wyrok skazujący. – Dokładnie przeczytałem akta sprawy – wyjaśnia „Gazecie”
– Nikt mnie nie poinformował, że zmienił się sędzia. Dowiedziałem się o tym kilka dni temu, kiedy pocztą dostałem wyrok skazujący – mówi Zenon W., były wicemistrz Polski w boksie. Przed laty był znaną postacią w śląskim półświatku, teraz zajmuje się handlem ziemią dla sieci handlowych.

Trzy lata temu katowicka prokuratura oskarżyła go o to, że w latach 2005-2007 groził śmiercią swojej wspólniczce i domagał się od niej pieniędzy. Sprawa jest skomplikowana, bo kiedy miało dochodzić do gróźb, wspólniczka W. była najpierw na chrzcie, a potem na roczku jego syna.

Zenon W. i jego wspólniczka kupili nieruchomość w Zgorzelcu i uzyskali zgodę władz na budowę tam centrum handlowego. Podpisali też wstępne porozumienie na sprzedaż tego terenu pod budowę Plazy. Transakcja miała opiewać na ponad 20 mln zł. I wtedy drogi wspólników się rozeszły. Zenon W. pozwał więc wspólniczkę i domagał się od niej połowy zysków z Plazy. Kobieta z kolei zawiadomiła prokuraturę, że jej groził i wymuszał od niej pieniądze.

Proces W. rozpoczął się w październiku 2009 r. w Sądzie Rejonowym w Katowicach. Odbyło się sześć rozpraw, podczas których sędzia Tadeusz Kaźnica odebrał wyjaśnienia od oskarżonego, potem przesłuchał pokrzywdzoną, a następnie jej konkubenta. Następni w kolejności mieli być świadkowie obrony. Nie pojawili się jednak przed sądem, bo w listopadzie 2010 r. sędzia Kaźnica zachorował.

W związku z tym, że choroba się przedłużała, jego sprawy przejęli inni sędziowie. Akt oskarżenia przeciwko Zenonowi W. trafił do sędziego Grzegorza Hajduka, który 23 maja uznał, że mężczyzna kierował groźby pod adresem wspólniczki, „a groźby te wzbudziły w niej uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione”. W. został skazany na prace społeczne. Sędzia wyrok wydał w trybie nakazowym, bez informowania o tym stron. Taki tryb przysługuje, jeśli okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości.

– Skąd sędzia wiedział, że groźby, do których się nie przyznaję, wzbudziły obawy u mojej wspólniczki, skoro jej nawet nie przysłuchał? – pyta Zenon W.

Sędzia Hajduk powiedział nam, że miał pełne prawo skorzystać z trybu nakazowego. – Dokładnie też przeczytałem akta sprawy i na tej podstawie wydałem wyrok – powiedział „Gazecie”.

Jednak prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że nie stosuje się takich praktyk, skoro wcześniej przez rok sąd prowadził postępowanie dowodowe. – Oj, sędzia się pospieszył – powiedział nam prof. Kruszyński.

Sędzia Michał Dmowski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Katowicach, wyjaśnia, że nie ma możliwości nakazania sędziom, w jakim trybie mają prowadzić sprawy. – To byłoby z mojej strony naruszenie niezawisłości sędziowskiej – stwierdził wiceprezes.

Zenon W. napisał już sprzeciw od wyroku sądu. Zgodnie z przepisami musi zostać przyjęty, a wtedy proces ruszy od początku w normalnym trybie. Najwcześniej pod koniec roku. Nie będzie go już prowadził sędzia Hajduk, bo zabraniają tego przepisy.

gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *