Oskarżyciel Piaseczny skarży Polskę do Strasburga. Bo nie pozwolono mu zostać sędzią. W tle pismo Święczkowskiego

Prokurator Andrzej Piaseczny, któremu prezydent Andrzej Duda odmówił w czerwcu 2016 r. powołania na stanowisko sędziego, wniósł skargę, do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Podobne skargi wniosło także kilku sędziów. Sprawa Piasecznego jest jednak wyjątkowa – interweniował w niej osobiście prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. Czy miał prawo wypowiadać się w sprawie nominacji sędziowskiej?

– Z całą pewnością jest to niedopuszczalne – ocenia prof. Marek Chmaj, który reprezentuje prokuratora w sprawie przed trybunałem.

Prokurator Piaseczny a sprawa Święczkowskiego i Ocieczka

Piaseczny przez lata pracował w wydziale śledczym warszawskiej prokuratury okręgowej. Po zawiadomieniu ABW w 2008 r. prowadził przez dwa lata sprawę ewentualnego przekroczenia uprawnień przez prokuratorów Święczkowskiego oraz Grzegorza Ocieczka (dziś wiceszef CBA).

Chodziło o ich działalność w 2007 r. – Święczkowski był wówczas szefem ABW, a Ocieczek jego zastępcą. Podejrzewano, że obaj zmuszali podległych im funkcjonariuszy Agencji do nielegalnego podsłuchiwania Wojciecha Brochwicza, adwokata i byłego wiceszefa kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa. W ten sposób chciano ponoć rozpracować jego kontakty z politykami PO.

Aby pociągnąć Święczkowskiego i Ocieczka do odpowiedzialności, konieczne było uchylenie im prokuratorskiego immunitetu. Na to nie zgodził się jednak w 2010 r. koleżeński sąd dyscyplinarny. Piaseczny stracił sprawę, a kolejny prokurator ją umorzył.

Prokurator chce zostać sędzią

W 2015 r. Piaseczny zdecydował się na przejście do zawodu sędziego. Po wygranym konkursie Krajowa Rada Sądownictwa przedstawiła prezydentowi jego kandydaturę. Uzasadniała, że „posiada duże i różnorodne doświadczenie oraz wysokie kwalifikacje zawodowe”. Pozytywne opinie Piasecznemu wystawili jego przełożeni w prokuraturze oraz sędzia wizytator od spraw karnych. Na „tak” w sprawie jego przejścia do sądownictwa były także organy samorządu warszawskich sędziów.

W czerwcu 2016 r. prezydent Andrzej Duda odmówił jednak kilku osobom powołania na stanowiska sędziowskie. Wśród nich znalazł się także Piaseczny.

Miesiąc przed decyzją Dudy prokurator krajowy Bogdan Święczkowski napisał list do Andrzeja Dery z Kancelarii Prezydenta. Wrócił w nim do sprawy z 2010 r. prowadzonej przez Piasecznego i przypomniał, że „Analiza materiałów (…) potwierdziła bezzasadność kierowanych wniosków o uchylenie immunitetu w stosunku do prokuratora Bogdana Święczkowskiego oraz prokuratora Grzegorza Ocieczka”. Święczkowski tłumaczy, że materiały ze sprawy są niejawne. Ale zaznacza, że następca Piasecznego sprawę umorzył i jego decyzję utrzymał w mocy sąd.

– To pismo składane „bez żadnego trybu”. Opiniowanie i ocena kandydata na sędziego odbywa się tylko na etapie KRS – mówi jeden z prokuratorów.

Piaseczny, który ma tytuł prokuratora prokuratury okręgowej, został delegowany do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Pod decyzją o delegacji podpisał się… Bogdan Święczkowski.

Piaseczny (podobnie jak kilku innych niepowołanych przez Andrzeja Dudę sędziów) złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Pod koniec grudnia 2016 r. sąd ją odrzucił. Uznał, że kompetencja prezydenta RP – zarówno w zakresie powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego, jak i odmowy powołania – jest specjalną prerogatywą prezydenta RP jako głowy państwa. Stanowiska sądu pierwszej instancji podtrzymał Naczelny Sąd Administracyjny.

Niepowołani wnieśli skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Podnoszą, że spełnili wszystkie wymagania ustawowe, przeszli procedurę kwalifikacyjną, zatem – w ich ocenie – prezydent nie miał prawa arbitralnie odmówić im nominacji. Zarzucają, że uniemożliwiono im dostęp do służby publicznej. Do tego sądy odmówiły im merytorycznego rozstrzygnięcia ich spraw.

gazeta.pl

Prokuratura idzie w zaparte. Kolejny ekspert mówi „plagiat”

Prokuratura Krajowa odmówiła wszczęcia postępowania przygotowawczego przeciw Aldonie Lemie i Beacie Marczak – śledczym, które popełniły wielokrotny plagiat w piśmie do Sejmu. Jako powód podano „brak znamion czynu zabronionego”. Broniąca „swoich” (prok. Lema jest delegowana do PK, prok. Marczak to zastępca Prokuratora Generalnego) decyzja jest jawnie sprzeczna z opiniami ekspertów prawa autorskiego, wprost mówiącymi o złamaniu prawa.

O wykorzystaniu w skierowanym do Sejmu wniosku ws. zatrzymania i aresztowania Stanisława Gawłowskiego kilkudziesięciu fragmentów cudzych prac piszemy już od kilku tygodni. Pierwsze były przedstawione przez prok. Lemę jako swoje słowa nieżyjącego toruńskiego karnisty, prof. Andrzeja Marka. Potem odkryliśmy fragmenty przepisane żywcem także z komentarzy prof. Dariusza Świeckiego, sędziego Izby Karnej Sądu Najwyższego. Kolejne odkrycia to fragmenty prac pod redakcją dra Damiana Flisaka oraz przedstawione jako swoje fragmenty komentarza do prawa autorskiego pod redakcją prof. Ryszarda Markiewicza – jak na ironię dotyczące właśnie istoty plagiatu.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/

Szykany i presja na sędziów, czyli brudna gra o wyrok w sprawie działaczy KOD

Kolejne szykany dotykają suwalskiego sędziego Dominika Czeszkiewicza, który w styczniu ubiegłego roku uniewinnił działaczy KOD. Celem może być zastraszenie innego sędziego orzekającego w tej sprawie. Interwencję zapowiedział rzecznik praw obywatelskich.

O szykanach wobec dwóch sędziów, którzy uniewinnili działaczy KOD w procesie o zakłócanie otwarcia wystawy poświęconej gen. Andersowi, „Wyborcza” informowała już w styczniu. Wobec sędziego Dominika Czeszkiewicza, który wydał pierwszy wyrok uniewinniający, zainicjowano dyscyplinarkę. Pretekstem do tego stały się rzekome uchybienia w wyznaczeniu terminu przesłuchania małoletniej w innej sprawie. Kolegium Sądu Okręgowego w Suwałkach, które zainicjowało postępowanie dyscyplinarne, kieruje Jacek Sowul, nowo powołany przez Zbigniewa Ziobrę prezes sądu. Co istotne, Sowul uchylił w kwietniu ubiegłego roku wyrok w sprawie działaczy KOD i przekazał ją do ponownego rozpatrzenia. Jak ustalili reporterzy TVN 24, sędzia na kilka dni przed orzeczeniem spotkał się z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem.

Kłopoty ma także Piotr Taraszakiewicz, który podtrzymał uniewinnienie ludzi z KOD. Jako przewodniczący wydziału karnego dostał upomnienie administracyjne za… brak prawidłowego nadzoru nad sędzią Czeszkiewiczem. Karę wymierzyła mu prezes Sądu Rejonowego w Suwałkach powołana przez Zbigniewa Ziobrę.

Dyskredytujący anonim

Szykany trwają. Do prezesa Sowula wpłynął anonimowy donos na Czeszkiewicza. Według informacji „Wyborczej” zarzuca się w nim sędziemu, że w godzinach pracy biegał, jeździł na rowerze, robił zakupy i odprowadzał dziecko do szkoły. „Pan prezes J. Sowul stwierdził, że są to konkretne zarzuty przewinień służbowych i należy przekazać tę kwestię do zbadania przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego” – czytamy w protokole z kolegium sądu okręgowego. Zarzuty z anonimu służą również do dyskredytowania Czeszkiewicza w przychylnych władzy lokalnych mediach.

– Kwestia wyznaczenia terminu przesłuchania kompletnie nie nadaje się na postawienie zarzutów dyscyplinarnych, dlatego zaczęto szukać innego pretekstu, by ukarać sędziego – mówi Beata Morawiec, prezes stowarzyszenia sędziów Themis, odwołana przez Zbigniewa Ziobrę ze stanowiska prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie. – Nadawanie biegu anonimom i kierowanie ich do zas-tępcy rzecznika dyscyplinarnego nie mieści się w kanonach przyzwoitości. Paskudne metody – dodaje.

– Dostaję w kość z różnych stron. Zastawiam się, skąd nadejdzie kolejne uderzenie i za co. Powoli przyzwyczajam się do szykan. Oprócz zainicjowanego postępowania dyscyplinarnego szuka się na mnie haków i grozi wytykami. Wciąż muszę się tłumaczyć. Ale takie kroki to przede wszystkim sygnał ostrzegawczy dla pozostałych sędziów – mówi „Wyborczej” sędzia Dominik Czeszkiewicz.

Kolejny atak na Czeszkiewicza przypuścił Ryszard Filipow, wiceprzewodniczący wydziału karnego w Sądzie Okręgowym w Suwałkach – przeanalizował orzecznictwo dotyczące kar łącznych (dotyczą skazanych odpowiadających za kilka przestępstw) i wykrył, że sędzia Czeszkiewicz ma na koncie nietrafne rozstrzygnięcia. Kolegium sądu okręgowego przekazało również tę sprawę rzecznikowi dyscyplinarnemu. Co ciekawe, Filipow także orzekał w sprawie KOD i uchylił w przeważającej części drugi wyrok uniewinniający.

Morawiec: – Zarzucane sędziemu uchybienia są efektem zmiany linii orzeczniczej sądu apelacyjnego w sprawach dotyczących wyroków łącznych. Wszystko to wygląda, jakby szukano kija, by uderzyć w Czeszkiewicza.

Do trzech razy sztuka

Sprawa działaczy KOD wróciła właśnie trzeci raz do pierwszej instancji. Tym razem do sędziego Tomasza Szeligowskiego. – Współczuję sędziemu, który obecnie rozstrzyga sprawę. Jest pod wielką presją – uważa Czeszkiewicz.

– Jest oczywiste, że głównym celem szykan jest wywarcie wpływu nie na sędziego Czeszkiewicza, ale na sędziego, który teraz rozstrzyga sprawę KOD. To także komunikat dla wszystkich sędziów w Polsce, którzy orzekają nie po myśli tego czy innego ministra – mówi „Wyborczej” jeden z prawników, który zna szczegóły sprawy.
RPO interweniuje

W sprawie Czeszkiewicza po naszej publikacji będzie interweniował rzecznik praw obywatelskich. – Podejmiemy z urzędu opisaną dziś sprawę. Skierujemy wystąpienie do prezesa sądu – dowiedziała się w piątek „Wyborcza” ze źródeł w biurze RPO.

gazeta.pl

Zakopane nielegalnie pobierało opłatę miejscową – wyrok NSA

Gmina Zakopane bezprawnie pobiera opłatę za czyste powietrze – uznał w czwartek Naczelny Sąd Administracyjny, który oddalił skargę kasacyjną samorządu.

Urząd Miasta Zakopanego pobiera opłatę miejscową od turystów za każdy dzień pobytu pod Tatrami w wysokości 2 złotych. Do kasy Zakopanego rocznie wpływa z tego tytułu około 2,7 mln złotych. W lipcu 2017 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał jednak, że samorząd pobiera opłatę za czyste powietrze bezprawnie, gdyż powietrze nie spełnia wymaganych norm.

Sąd stwierdził, że uchwała rady miasta dotycząca pobierania opłaty miejscowej z 2008 r. jest wadliwa i zachodzą przesłanki do uznania jej nieważności.

Uchwałę do sądu zaskarżył jeden z turystów, profesor krakowskiej ASP Bogdan Achimescu. Jego zdaniem nie powinno się płacić za powietrze, które jest zanieczyszczone. Poparły go organizacje ekologiczne i Rzecznik Praw Obywatelskich.

Jak podają media, jakość powietrza w Zakopanym jest katastrofalna. Tylko w 2017 roku normy obecności cząstek PM10 zostały przekroczone w tym mieści już 49 razy.

Dzisiaj Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną samorządu. Wyrok jest prawomocny. Oznacza to, że opłata, która została wprowadzona w 2008 roku, zostanie zniesiona. Każdy turysta, który ma dowód, że zapłacił opłatę miejscową, będzie mógł się ubiegać o jej zwrot w zakopiańskim urzędzie miasta.

rp.pl