Pinior: Rząd utrudniał wyjaśnienie sprawy więźniów CIA

– W interesie polskiej demokracji jest odtajnienie prokuratorskiego śledztwa w sprawie polskiego więzienia CIA – uważa Józef Pinior, który badał tę sprawę jako poseł do PE

Jacek Harłukowicz: W dokumencie, na który powołuje się Associated Press, CIA oficjalnie przyznaje, że w Polsce istniało tajne więzienie. Pana jako członka specjalnej komisji Parlamentu Europejskiego badającej tę sprawę chyba to specjalnie nie dziwi?

Józef Pinior: Nie jestem tym zaskoczony. Te informacje kolejny raz dowodzą nie tylko tego, że w Polsce istniał tego typu ośrodek, ale że w stosunku do osób w nim przetrzymywanych stosowano metody śledcze w sposób jednoznaczny traktowane jako tortury. To niedopuszczalne.

Co, jeśli te informacje miałyby się potwierdzić?

– Mielibyśmy do czynienia z oczywistym przestępstwem wojennym. Polski kodeks karny w art. 123 par. 2 mówi wyraźnie, że kto narusza prawo międzynarodowe, powodując u jeńców wojennych obrażenia, lub poddaje ich torturom, podlega karze od 5 do 25 lat pozbawienia wolności. Nie ma tu nic do rzeczy, czy dokonywał tego wywiad polski, czy amerykański.

Pracując w komisji w latach 2006-2007, nie zdawaliście sobie sprawy, że w tajnych więzieniach mogą być stosowane tortury?

– Od początku było wiadomo, że te placówki powstały tylko dlatego, że amerykańskie służby nie mogły stosować u siebie takich metod. Różnica np. między więzieniem w Guantanamo a tzw. black sites jest taka, że Guantanamo nie obejmuje wprawdzie jurysdykcja amerykańskich sądów cywilnych, ale kontroluje je sąd wojskowy. Mimo że budzi ono dyskusje w świecie, bo przetrzymywane tam osoby nie mają statusu więźniów wojennych i nie obejmuje ich konwencja genewska, to mają zapewniony monitoring sądownictwa. Wojskowego, ale zawsze sądownictwa. Istota tajnych ośrodków CIA polegała na tym, że nie podlegały one żadnej kontroli. Do ich lokalizacji wybierano więc kraje niepraworządne, takie jak Afganistan czy Maroko. Szokujące jest, że do tej kategorii zakwalifikowano też Polskę, w której stosowania tortur zakazuje nie tylko konstytucja, lecz także podpisane traktaty międzynarodowe.

Czy zetknęliście się wówczas z nazwiskiem Abd Al-Rahima Al-Naszriego?

– Tak, jego nazwisko znajdowało się na posiadanej przez nas liście kilkunastu osób, co do których istniały podejrzenia, że mogły być przetrzymywane w tajnych więzieniach CIA w Polsce. Nie mieliśmy dokładnych informacji, jak wyglądały śledztwa, ale wśród członków komisji panowało niemal powszechne przekonanie, że były tortury. Media amerykańskie donosiły wówczas, że polskie służby specjalne wręcz paliły się do stosowania tortur.

W czasie badania sprawy komisja w listopadzie 2006 r. odwiedziła Polskę.

– To była prawdziwa katastrofa. Rząd na spotkanie z nami wydelegował podsekretarza stanu Marka Pasionka, który już na samym początku poinformował, że nie jest członkiem rządu, a potem – i była to jedyna jego odpowiedź na nasze pytania – odczytał nam fragment konstytucji mówiący o tym, że w Polsce zabronione jest stosowanie tortur. To miał być dowód, że ośrodki w Polsce istnieć nie mogły.

W innych krajach europejskich spotykali się z nami nie tylko członkowie rządów, lecz także przedstawiciele parlamentów. W Polsce przewodniczący komisji ds. służb specjalnych Marek Biernacki nawet nie odpowiedział na nasze zaproszenie. Ta obstrukcja ze strony rządu i polskiego parlamentu była dla moich kolegów z Parlamentu Europejskiego szokiem.

Na lotnisko w Szymanach również nie zostaliście wpuszczeni.

– Bardzo chcieliśmy odwiedzić Szymany, bo to przecież kluczowe miejsce dla sprawy, ale zrobiono wszystko, by nam to uniemożliwić. Odczuwaliśmy, że wręcz bano się naszej obecności. Odmówiono nam np. rejestru lotów samolotów cywilnych, które tam lądowały. Najpierw zasłaniano się najwyższą tajemnicą państwową, potem tłumaczono, że te dokumenty zostały zniszczone. Wszystko to wzbudzało w nas pewność, że polski rząd próbuje przed nami coś ukrywać. A dokumenty na temat lotów dostaliśmy od Eurolotu.

Były premier Leszek Miller i były prezydent Aleksander Kwaśniewski uparcie twierdzą, że więzień nie było. Komentarza odmawia obecny premier Donald Tusk, który dwa lata temu zapowiadał, że zwolni z tajemnicy państwowej wszystkich, którzy mogą coś na ten temat wiedzieć.

– Na obronę Tuska należy jednak podkreślić, że to z jego inicjatywy ruszyło prokuratorskie śledztwo w tej sprawie.

Trwa ono dwa lata i jest objęte całkowitą tajemnicą.

– W interesie polskiej demokracji jest jego odtajnienie, zaprezentowanie opinii publicznej, jaką prokuratura ma wiedzę w tej sprawie. To ważne, by Polacy mogli sobie wyrobić zdanie na temat działalności państwa, a polski system polityczny mógł naprawić ewentualne miejsca, które osłabiają funkcjonowanie demokracji. To może być katharsis polskich służb specjalnych.

*Józef Pinior – były poseł Parlamentu Europejskiego, w poprzedniej kadencji wiceprzewodniczący podkomisji ds. praw człowieka i członek komisji tymczasowej ds. zbadania sprawy wykorzystywania krajów europejskich przez CIA do transportu i nielegalnego przetrzymywania więźniów. W PRL działacz opozycji demokratycznej, wielokrotnie więziony

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław