Dzierżoniów: Posłuszny komendant policji melduje przewodniczącemu rady miasta

Jak wie każdy początkujący student prawa, danych z postępowań prowadzonych przez policję i prokuraturę nie ujawnia się publicznie. Nie ujawnia się nazwisk, zarzutów i innych okoliczności. Wyjątkowo może się na to zgodzić prokurator i sąd. Ale w Dzierżoniowie jest inaczej, posłuszna i spolegliwa policja, melduje przewodniczącemu rady miejskiej jak trzeba. A przewodniczący chroniony przez dzierżoniowską prokuraturę (w końcu żona to prokurator i mężowi krzywdy nie pozwoli zrobić podobnie jak burmistrzowi). Aby nie było gołosłownie i ogólnikowo przejdziemy do szczegółów. Pan komisarz magister Przemysław Marut pismem z dnia 3 lutego 2010 znak 1-0151-17/2010; zameldował do przewodniczącego Rady Miejskiej w Dzierżoniowi, że niejakim Barbarze i Korze W. (pobite przez policję w czasie interwencji – w piśmie pełne dane osobowe) postawiono zarzuty z art. 266 par. 1 oraz 224 par 2 KK; do tego Pan komisarz podaje że postępowanie jest zawieszone bo nie jest znane miejsce pobytu podejrzanej, oraz że wydany został przez Prokuraturę Rejonową z Ząbkowic Śl. nakaz doprowadzenia podejrzanych. Niestety Pan komisarz Marut nie podał żadnej podstawy prawnej na jakiej zameldował Panu przewodniczącemu Henrykowi Smolnemu o przebiegu postępowania przygotowawczego. Co więcej, tak naprawdę Pan komisarz Przemysław Marut nie miał prawa tego uczynić, pytanie tylko jak często melduje przewodniczącemu Smolnemu relacje z prowadzonych postępowań przygotowawczych.

Ale żeby było tego mało Pan przewodniczący Henryk Smolny (żona prokurator dobrze wie jak chronić męża i burmistrza) całą sprawę i informacje zawarte w piśmie podał do publicznej informacji. Po prostu skierował pismo do komisji spraw obywatelski, a jak zapewne Panu przewodniczącemu Henrykowi Smolnemu jest wiadomo posiedzenia komisji są otwarte dla publiczności. Tym samym dzięki meldunkowi komisarza Maruta i upublicznieniu sprawy przez Henia Smolnego – informacje o prowadzonym postępowaniu przygotowawczym stały się dostępne publicznie.

Oczywiście obaj Panowie powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za przekroczenie uprawnień jako funkcjonariusze publicznie. Oczywiście tak było by w Państwie prawa, ale my nie żyjemy w Państwie prawa więc żadnej odpowiedzialności nie będzie. Odpowiadać będą za to Barbara i Kora W., pewno tylko dlatego że nie są radnymi. Bo jak wiemy radni w Dzierżoniowie mogą lać policjantów prawie bezkarnie, a najlepiej wie o tym radny PiS Roman K.
Komendant melduje przewodniczącemu rady miasta

Łagiewniki: Oszukani repatrianci

Repatrianci przyjechali do Łagiewnik (dolnośląskie) licząc na nowe, lepsze życie w ojczyźnie swoich rodziców, ale czują się oszukani. Pieniądze, które Skarb Państwa przeznaczył na rodzinę Chincińskich, gmina wykorzystała na własne cele – remonty dróg i szkoły. Urząd Wojewódzki twierdzi, że choć to zgodne z prawem to mało etyczne (red – w ówczesnym czasie wójtem gminy był obecny starosta dzierżoniowski Janusz Guzdek).

Państwo Chincińscy siedem lat temu przyjechali z Kazachstanu. Rodzice pana Walentego są Polakami. Powrót do kraju miał być początkiem lepszego życia. Ale nie był.

Ponad 100 tys. zł Skarb Państwa przeznaczył na zagospodarowanie rodziny w Polsce. Pieniędzmi dysponowała gmina Łagiewniki. Wydała tylko 30 tys. na remont mieszkania. Remont był tylko powierzchowny. Od 4 lat Pan Oleg walczy o pieniądze, które – jego zdaniem – należą się rodzinie.

Gmina pozostałe 70 tys. zł włączyła do swojego budżetu i później wydała, m.in. na remonty szkoły i dróg.

Trzy lata temu zmieniły się władze gminy. Obecni urzędnicy twierdzą, że było to niezgodne z prawem. Urzędnicy wojewody dolnośląskiego są bardziej wyrozumiali. Twierdzą, że gmina Łagiewniki mogła rządową dotację wykorzystać nie tylko na repatriantów.

TVP Wrocław
Katarzyna Sudnik

Dzierżoniów: Akt oskarżenia przeciwko radnemu

Jak poinformowała nas Prokuratura Rejonowa w Dzierżoniowie, przeciwko radnemu RM w Dzierżoniowie Romanowi K. (PiS) wniesiony został dnia 30 czerwca br. akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Dzierżoniowie. Przypomnijmy, iż radny Roman K. pobił pod wpływem alkoholu interweniujących policjantów. Sprawa wydawała się prosta i łatwa, właściwie wydawało się jasne i pewne, iż radny będzie musiał spotkać się ze sprawiedliwością w sądzie. Tak jednak się nie stało, co było ogromnym zaskoczeniem i szokiem dla policjantów. Okazało się że skompromitowana dzierżoniowska prokuratura, umorzyła postępowanie ze względu na „znikomą społeczną szkodliwość czynu„. Koleżeński układ jaki zadziałał w sprawie ujawnij, jak przegniłą do szpiku kości instytucją jest Prokuratura Rejonowa w Dzierżoniowie. Na szczęście nacisk opinii społecznej i mediów, spowodował zainteresowanie sprawą Prokuratury Okręgowej i Apelacyjnej. Sprawa znalazła swój finał aż w Warszawie, gdzie Prokurator Generalny unieważnił skandaliczne postanowienie Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie.

Finał sprawy jest taki, iż radny za swoje zachowanie trafi przed sąd. Jak zachowa się sąd w Dzierżoniowie, tego nie jesteśmy pewni. Niezawisłość, niezawisłością, a układy koleżeńskie wygrywają. Jest oczywiste, że urzędnicy i funkcjonariusze władzy są przez sądy traktowani bardzo pobłażliwie, co pokazuje ten przykład.

Pytaniem otwartym pozostaje jakie konsekwencje spotkają skompromitowaną Pani prokurator Uszpulewicz. Nie liczymy na to, że Pani prokurator spali się ze wstydu, więcej sądzimy, iż takie zachowanie polegające na ochronie jakiegoś znajomego znajomych zostanie jest zapamiętane i przyjęte z aplauzem. Pani prokurator, czas takich dyspozycyjnych funkcjonariuszy miał się skończyć 20 lat temu, jeśli Pani tego nie rozumie, proszę udać się na emeryturę, kapcie, TV i kółko emerytów – im Pani miejmy nadzieję krzywdy nie zrobi.

Informacja o akcie oskarżenia

Czytaj także: https://bezprawie.pl/?p=8

Dzierżoniów: Umorzone śledztwo – media o sprawie pobicia policjantów

Prokuratura rejonowa w Dzierżoniowie umorzyła śledztwo wobec radnego, który w listopadzie zaatakował interweniujących policjantów.

Związany z Prawem i Sprawiedliwością Roman Kowalczyk był pijany, wcześniej wdał się w awanturę z sąsiadem. Kilka dni później w Faktach za swoje zachowanie przeprosił, co jak się okazało nie pozostało bez wpływu na decyzję prokuratury. Roman Kowalczyk nie ukrywa, że poczuł ulgę w chwili, gdy prokuratura umorzyła śledztwo wobec niego.

Przewodniczący rady miejskiej w Dzierżoniowie(prywatnie mąż Pani prokurator – red) mówi, że doświadczenia radnego Kowalczyka powinny być przestrogą dla kandydatów do pracy w samorządzie.

Decyzja o umorzeniu śledztwa nie każdemu się podoba. Radny Leszek Kwiecień należy do tych niezadowolonych. Szkoda mi go, że coś takiego mu się przytrafiło, ale prawo nie jest równe, zwykły Kowalski miałby dawno już sprawę – mówi.

Jak mówi szefowa dzierżoniowskiej prokuratury śledztwo umorzono, bo szkodliwość społeczna czynu radnego była niewielka. Jak mówi Iwona Uszpulewicz decyzja prokuratury nie jest jeszcze prawomocna.

W ubiegłym roku na całym Dolnym Śląsku prowadzono 180 postępowań wobec osób, które naruszyły nietykalność policjantów, było też 19 spraw wobec sprawców czynnych napaści na nich. Ile z tych postępowań umorzono? Takich danych nie ma.

TVP
Marcin Brodowski

Dzierżoniów: Skandal w prokuraturze

O tym jak dba Prokuratura Rejonowa w Dzierżoniowie o zajmowanie w tajemnicy danych osobowych przekonaliśmy się kilka razy. Generalnie prokurator Zbigniew Kata odmawia naszym dziennikarzom dostępu do akt jakiejkolwiek sprawy, tłumacząc to ochroną danych osobowych. Nawet jeśli dotyczy to osób powszechnie znanych, np. polityków czy też spraw, w których właściwie nie o dane osobowe chodzi i trudno o ich naruszenie. Czy w ten sposób Pan prokurator chce chronić dane osobowe czy może sprawców przestępstw niestety nie wiemy.

Okazuje się jednak, iż w praktyce ochrona danych osobowych w Prokuraturze Rejonowej w Dzierżoniowie to jedna wielka fikcja. Właściwe każdy, kto chce cokolwiek załatwić w tym urzędzie może natknąć się na dane osobowe i nie tylko te dane. Informacje te docierały od naszych czytelników i potwierdziliśmy je osobiście.

Akta

Jedna wizyta wystarczyła abyśmy się bez trudu dowiedzieli – z walających się po prokuraturze akt – że np. pewien obywatel Włoch (inicjały M.M. – znamy pełne dane osobowe!) spowodował wypadek w stanie nietrzeźwości – sygnatura akt. Ds. 721/08. Z akt dowiedzieć się można, iż część dokumentacji ma być przetłumaczona na język Włoski.

Inną sprawa zakrawa na prawdziwy skandal. Bez problemu – też z walających się po prokuraturze akt – można dowiedzieć się o wydanym przez prokurator E. Gastołek postanowieniu (treści postanowienia nie ujawniamy). Postanowienie dotyczy Pana Henryka P. i skierowane jest miedzy innymi do biegłych z poradni zdrowia psychicznego w Dzierżoniowie. W tej sprawie nie ujawnimy więcej szczegółów, aby w przeciwieństwie do Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie zachować w tajemnicy dane osobowe, jak i te objęte tajemnicą lekarską.

O sprawie poinformowaliśmy Prokuraturę Apelacyjną we Wrocławiu jak i Prokuraturę Okręgową w Świdnicy.

Dzierżoniów: Czy prokurator Kata ma coś do ukrycia?

W opisywanej przez nasz sprawie nielegalnego posiadania broni palnej przez rodzinę prokuratora Katy pojawił się nowy niespodziewany wątek. Z informacji jakie uzyskaliśmy wynika, iż prokurator Kata z pominięciem drogi służbowej otrzymał informację o sprawie nielegalnego posiadani broni palnej przez jego rodzinę.

Prokurator Zbigniew Kata bardzo wstydzi się spojrzeć prosto w oczy.

Nie byliśmy w stanie zweryfikować prawdziwości informacji i z tego też względu zwróciliśmy się na piśmie do Pana prokuratora Katy z pytaniami.
– Czy jest prawdą, iż uzyskał informacje o sprawie nielegalnego posiadania przez jego rodzinę broni palnej z pominięciem drogi służbowej?
– Czy jest prawdą, iż instruował członków swojej rodziny jak mają przedstawiać wersję wydarzeń aby uniknąć odpowiedzialności karnej?

Niestety do dnia dzisiejszego odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Czy zatem prokurator Kata ma coś do ukrycia? Miejmy nadzieję, iż prowadzone postępowanie da odpowiedz na te wątpliwości.

Dzierżoniów: Zabawy z bronią rodziny prokuratora!!!

Redakcja nasza kilka dni temu otrzymała zdjęcie przedstawiające dwie kobiety wraz z bronią długą. Informacja była taka, iż na zdjęciu są osoby nie posiadające pozwolenia na broń i nie będące policjantami i co więcej, że jedna z tych osób to rodzina miejscowego prokuratora Zbigniewa Katy.

Wydawało się to dość nieprawdopodobne, ponieważ zarówno użyczenie broni jak i jej posiadanie to przestępstwa ścigane z urzędu. Zdjęcie nie pozostawiało wątpliwości, że mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją. Jednak wymagało to dość precyzyjnego sprawdzenia.

Rzecznik prasowy KPP w Dzierżoniowie odpowiedział nam, że przedstawione osoby to nie policjantki pracujące w KPP w Dzierżoniowie lub jednostkach podległych. Sprawdziła to także kadrowa policyjna i stwierdziła, że nie rozpoznaje tych osób jako osoby zatrudnione w policji.

Szybko dotarliśmy do źródła zdjęcia, które zostało opublikowane w portalu nasza-klasa a okazało się, że jedna z osób to rzeczywiście rodzina prokuratora i osoba ta pracuje w domu dziecka. Sprawą zajmuje się już Komenda Głowna Policji i Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu. Pytanie tylko jak dużo jest w stanie zaryzykować Pan prokurator aby ochronić rodzinę. Podobna sprawa dotycząca samowoli budowlanej do dnia dzisiejszego nie znalazła swojego finału sądowego choć już kilka sądów odwiedziła.

O sprawie będziemy informować, prosimy także osoby posiadające wiedzę na temat przedstawionego zdjęcia o kontakt z naszą redakcją. Gwarantujemy pełną dyskrecję, dane osobowe oraz fakty pozwalające na identyfikacje osób przekazujących nam informacje nie zostaną ujawnione policji ani prokuraturze.

Zabawy z bronią

Dzierżoniów: Ciąg dalszy kompromitacji prokuratury

Wracamy do sprawy tzw. seks afery z Bielawy i kompromitacji dzierżoniowskiej prokuratury. Sprawy nie trzeba nikomu przypominać, choć są zapewne takie osoby, które szybko chciałby o niej zapomnieć. Jednak o tej sprawie nie da się zapomnieć bo jest 10 osób, które na własnej skórze odczuły czym jest „sprawiedliwość” w wykonaniu dzierżoniowskich prokuratorów.

My tych samych prokuratorów zapytaliśmy o ciąg dalszy sprawy. Jakie ma ona konsekwencje dla tych prokuratorów, którzy się tak „pomylili”. Jakie ponieśli konsekwencje skoro kilka niewinnych osób zostało oskarżonych a część z nich była nawet aresztowana. Czy usłyszeli słowo przepraszam z ust prokurator Elżbiety Smolnej?

Przeczytajcie Państwo sami i sami oceńcie. Nasza ocena jest jak najbardziej krytyczny i odnosi się ona zarówno do formy odpowiedzi – zdania na całą stronę – jak i odpowiedzi na nasze pytania. Prokuratura kompromituje się dalej. Być może to jest sposób działania tej instytucji – operacja się udała ale pacjent umarł. Odpowiedz udzielona nam przez prokuraturę pokazuje, że nie tylko prokurator Elżbieta Smolna powinna zastanowić się na swoją dalszą karierą zawodową.

Czytaj także: https://bezprawie.pl/?p=27

Dzierżoniów: Pani prokurator już dziękujemy

Sprawa seks afery z Bielawy odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Prasa pisała o tej sprawie różnie, najpierw komentarze były takie, że biedna kobieta została wykorzystana. Jednak po pewnym czasie sprawa przestała być już tak jednoznaczna. Szczególnie po wizytach dziennikarzy w Bielawie i rozmowy z „pokrzywdzoną”. Okazało się jednak, że ta „pokrzywdzona” skrzywdziła niewinnych ludzi i to skrzywdziła ich bardzo. Można powiedzieć na całe życie i nie tylko ich ale całe rodziny. Czy zdołała by tego dokonać sama?

Odpowiedz na to pytanie jest właściwie trywialna i nie chodzi tu o pomoc reżimowego „Tygodnika Dzierżoniowskiego”, który też przypisywał winę pomówionym ale o organy ścigania. Szczególnie Prokuraturę Rejonową w Dzierżoniowie, która to prokuratura w zaparte szła do samego końca. Do samego końca nie chciała przyznać się do swojego tragicznego i ogromnego błędu, błędu który spowodował, że niewinni ludzie wylądowali w areszcie z piętnem gwałcicieli. To musiał być szok nie tylko dla nich samych czy rodzin. To była totalna kompromitacja prokuratury, która chyba nawet teraz nie jest w stanie przyznać się do błędów.

Ale nie o same błędy tu chodzi, ale też nieludzkie postępowanie. Jak wiemy z relacji jednego z pomówionych mężczyzn Pani prokurator, proponowała mu zwolnienie z aresztu w zamian za przyznanie się do winy. Dodać należy, że chodziło o zwolnienie z aresztu na święta Bożego Narodzenia. Jednak ten zabieg godny służb specjalnych z poprzedniej epoki się nie powiódł. W efekcie wszystkich tych „zabiegów”, wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni a Prokuratura Rejonowa w Dzierżoniowie skompromitowała się w sposób tak znaczny, że zmiany personalne są wręcz konieczne.

Nie chodzi tu tylko o nieudolną prokurator Panią Elżbietę Smolny, która sprawą zajmowała się od samego początku. Zresztą Pani prokurator na swoim koncie ma inne kompromitacje.

Pani prokurator Elżbiecie Smolnej, życzymy dobrego samopoczucia, o mały włos nie wsadziła Pani do więzienia niewinnych ludzi. Ludzi którzy kilka lat spędzili aby udowodnić swoją niewinność, choć to Pani miała udowodnić ich winę. Te rodziny nie zapomną tego jaki koszmar wniosła Pani w ich normalne spokojne życie, tego nie powinny zapomnieć także mieszkańcy naszego miasta i okolic. Pani natomiast powinna codziennie przed praca oglądać materiał filmowy jaki ukazał się na antenie TVP INFO aby zrozumieć swój błąd. Jeśli nie rozważa Pani zmiany zawodu to mamy nadzieję, że będzie się Pani zajmować teraz pijanymi rowerzystami, im Pani krzywdy raczej nie zrobi. Dla dobra wymiaru sprawiedliwości i lokalnej społeczności może warto się chwilę zastanowić nad ideą jak winna przyświecać pracy prokuratora…. bo wygląda na to, że tzw. WYNIKI i statystyka przesłaniają rzetelność i słuszność postępowania.

"Seks afera"

Dzierżoniów: Kwiecień wybrał w Strasburgu

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał we wtorek, że wymierzenie przez polski sąd 20 tys. zł kary dla człowieka, który napisał w liście otwartym, że kandydat w wyborach samorządowych źle wypełnia swoje obowiązki i zarzucił mu kłamstwo, stanowi naruszenie wolności słowa. Trybunał zasądził na jego rzecz 8.650 euro.

Przed wyborami samorządowymi w 1998 roku Leszek Kwiecień z Dzierżoniowa napisał list otwarty, w którym zarzucił szefowi Urzędu Rejonowego w tym mieście, kandydującemu w wyborach do Rady Powiatu, że nieudolnie wypełnia swoje obowiązki, a nieraz działa w złej wierze „często łamiąc prawo i opierając swoje deklaracje na kłamstwie”. Wezwał go do rezygnacji z kandydowania. Szef Urzędu Rejonowego (red – Stanisław Lenartowicz) nie zrezygnował, ale nie został wybrany do rady powiatu. Skierował przeciwko Kwietniowi sprawę do sądu.

Sąd Wojewódzki w Wałbrzychu uznał w 1998 roku, że list Kwietnia zawierał nieprawdziwe informacje i nakazał jego autorowi publikację przeprosin w „Gazecie Wrocławskiej”, zapłatę 10 tys. zł szefowi Urzędu Rejonowego i drugie tyle na cele charytatywne. Apelacja Kwietnia została oddalona.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał we wtorek, że list otwarty został napisany w interesie publicznym i w interesie społeczności lokalnej. A w takich sprawach – jak zaznaczył – ograniczenia wolności prasy należy interpretować bardzo wąsko. Trybunał powtórzył, że osoby publiczne bardziej podlegają krytyce.

TVP