Policjant z Oleśnicy oskarżony o tortury. Szukał sprawców pobicia swojego syna… który spadł z roweru

Policjant z Oleśnicy oskarżony o torturowanie dwóch młodych mężczyzn. Miał próbować wymusić na nich przyznanie się do pobicia jego syna. Akt oskarżenia opisuje bicie, kopanie po brzuchu, plecach i żebrach, duszenie foliowym workiem i bicie linijką po głowie. A syna policjanta nikt nie pobił.

Do tragedii doszło w lutym 2015 roku. To bardzo głośna sprawa. Informowały o niej media w całej Polsce. Były manifestacje pod siedzibą oleśnickiej policji. Była dymisja komendanta. Oskarżony funkcjonariusz do winy się nie przyznaje. Przekonuje, że nie było go z zatrzymanymi mężczyznami. A z treści aktu oskarżenia wynika, że w torturach mieli uczestniczyć również inni funkcjonariusze. Nie udało się jednak ustalić kto konkretnie. Być może więc wciąż w policji pracują ludzie zamieszani w wymuszanie zeznań torturami.

Jeden się przyznał do pobicia, bo nie wytrzymał… Bezsporne są trzy sprawy – dwaj młodzi mężczyźni byli zatrzymani. Jeden nawet przyznał się do pobicia siedemnastolatka, syna policjanta. Bezsporne jest też to, że zostali pobici, bo były ślady. Nie ma wątpliwości, że syn policjanta pobity nie był. Złożył fałszywe zeznania, bo nie chciał się przyznać do wypadku na rowerze. Został już prawomocnie skazany. Problem w tym, czy Sebastian i Paweł bici byli na komendzie i w okolicznościach, o jakich opowiadali. Oskarżenie jest pewne, że tak. Chociaż w aktach sprawy są sprzeczne ze sobą opinie ekspertów z medycyny sądowej. Sebastian: Kopali mnie po genitaliach, deptali po twarzy Patryk P., syn funkcjonariusza oleśnickiej Komendy Powiatowej zgłosił, że został pobity przez nieznanych sprawców, gdy jechał rowerem do domu. Polica wszczęła w tej sprawie śledztwo. Szybko w aktach pojawiła się notatka służbowa, że sprawcami mogą być Sebastian K. i Paweł S. Zostali zatrzymani. I zaczął się ich dramat. Sebastian opowiadał potem, że policjanci zaprowadzili go do pokoju w komendzie i tam zaczęli kopać po genitaliach. Zakutego w kajdanki ciągnęli za ręce po podłodze, podwieszali do góry, deptali po jego twarzy. Mówili coś o pobitym rowerzyście. W pewnym momencie do pokoju wszedł mężczyzna, który przedstawił się za ojca pobitego chłopaka. Uderzył Sebastiana w twarz tak, że ten spadł z krzesła na podłogę. Klęknął na nim chwycił za szczękę i powiedział: „I tak zginiesz w więzieniu, a jak nie to jak wyjdziesz, to ci wybiję wszystkie zęby i połamię szczękę”. Pod wpływem tortur Sebastian do zarzutów się przyznał i usłyszał zarzuty pobicia. Paweł: założyli mi worek foliowy na twarz Drugi z zatrzymanych – Paweł – też miał się spotkać z ojcem Patryka. Zaczął od uderzenia otwartą dłonią w twarz tak, że Paweł upadł na ziemię. Potem kopał w brzuch, nogi i plecy. Uderzył pięścią w żebra. Pokazał zdjęcie swojego syna i krzyczał do Pawła, że go załatwi. Potem policjanci mieli założyć zatrzymanemu worek foliowy na twarz i bić linijką po głowie. Tak mocno, że linijka się złamała. Matka Sebastiana zeznała w śledztwie, że syn wrócił z policji cały roztrzęsiony. Był posiniaczony. Opowiadał, że się przyznał, bo nie wytrzymał bicia. Jakiś czas później, gdy wyszło na jaw, że Patryk kłamał mówiąc o pobiciu, jego ojciec przyszedł do Sebastiana do domu. Prosił, by nie wnosić oskarżenia. Obiecywał pieniądze. Ale śledztwo wszczęto. kto jeszcze w tym uczestniczył? prokuratura nie wie Jednak prokuratura jest pewna tylko co do tego, że ojciec Patryka uczestniczył w biciu. Innych sprawców w śledztwie nie ustalono. Paweł nie był w stanie rozpoznać innych policjantów. A Sebastian nie doczekał zeznań. Zginął w wypadku drogowym kilka tygodni później.

gazetawroclawska.pl